Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody!

15.06.2017,

Czwartek – Boże Ciało, wieczór, Warszawa

„Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody!”
Słyszeliśmy te słowa we Wniebowstąpienie, ale do ilu osób udało nam się wyjść od tego czasu? Osobiście, niestety, do mniejszej ilości niż bym chciał. Może jeszcze nie jestem gotowy, podobnie jak apostołowie po Wniebowstąpieniu Jezusa , którzy wciąż gromadzili się razem, ale nie otworzyli się na innych. Przeżyliśmy Zesłanie Ducha Św., który otwiera, udziela charyzmatów. Jakich darów mi udziela? Czy po Zesłaniu wyszedłem na peryferia? Podczas dzisiejszych rozmów usłyszałem słowa, które trafiły do mojego serca i wiele wyjaśniły. Żeby obdarować kogoś, trzeba być najpierw obdarowanym. Bóg obdarowuje dwa razy więcej niż o to prosimy, tylko nie zawsze to dostrzegamy.
Obie te myśli pomagają zrozumieć tajemnicę dzisiejszego dnia. Nie umiem jeszcze wyjść, bo brakuje mi odwagi. Dziś Jezus wyszedł za mnie i dla mnie. Opuścił Tabernakulum, gdzie był bezpieczny, ale zamknięty, często na klucz. Jak zamknięty może wyjść na peryferia? A jednak wychodzi i wchodzi w codzienność. Wchodzi we wszystko, co dla nas jest zwyczajną ulicą, trawą, domem czy zwykłym człowiekiem. Obchodząc ulice Jezus również chce wyjść naprzeciw każdemu zamkniętemu na spotkanie, zobaczyć każdego z przechodzących, nawet przypadkowego, bo nie przypadkowo znalazł się na ulicy podczas procesji.
My, którzy wszystko liczymy, mamy Cię za darmo. To dla nas niepojęte, nie wiem czy w to wierzymy, czy w to wierzę, że nic nie muszę robić, a i tak dostanę tak wiele łask. Czy je przyjmuję, czy się na to wszystko otwieram, a może wciąż siedzę zamknięty jak apostołowie w Wieczerniku i czekam na Ducha Św. Już na chrzcie św. otrzymaliśmy wszystkie dary – są one gdzieś w nas. Gdzieś w nas mieszka Duch Św., tylko nie jesteśmy świadomi, że jesteśmy Świątynią, o której pisał św. Paweł. Przez nasze grzechy słabości, trudno jest kochać samych siebie, a tym bardziej uwierzyć, że Bóg nas kocha, takimi, jakimi jesteśmy, że mieszka w nas i nas umacnia. Dziś Bóg wyszedł na ulicę, umocnił wszystko, co jest słabe, wszystko, co codzienne, cały nasz mały świat i tych, którzy Go nie przyjmują.
Może ktoś na mnie dziś czeka?
Gdziekolwiek pójdę, cokolwiek się stanie będą ludzie cierpiący, będą potrzebujący, będą niewierzący. Czy kolega, koleżanka, mama, tata, siostra, brat nie czekają na mnie, abym zaniósł im Dobrą Nowinę, albo i ja czekam, aż zaniosą mi Ewangelię? Czy Jezus nie kazał nam iść?
Michał Wasik