Słowo pożegnania proboszcza ks.Adama Zelgi

Po 25 latach posługi odchodzę z Wolicy. Podjąłem decyzję o zamieszkaniu w Domu Księdza Emeryta w Otwocku, a mój przełożony, ks. abp Adrian Galbas, wyraził na to zgodę. Znając swe słabości jestem niezmiernie wdzięczny Bogu, że uczynił mnie owocnym narzędziem budowy kościoła i żywej parafii. Wdzięczny jestem Wam, Mieszkańcy naszej wspólnoty za życzliwość i ofiarność – materialną, modlitewną, a zwłaszcza – dar cierpienia. Głęboki ukłon dla wybitnie hojnych darczyńców za projekt sakralny i oświatowy: Iwony i Jacka Waksmundzkich, Anny i Piotra Osieckich oraz Krzysztofa Pruszyńskiego. Byliście dla mnie wielokroć kołem ratunkowym tak wielkim, jak okna naszego kościoła, które – w religijnej symbolice – oznaczają Wielką, Świętą Hostię* intymnej bliskości Boga. Przypominającej, że jest On obecny w historii świata, Ojczyzny i parafii, że „tylko Chrystus jest panem historii” (Czesław Miłosz), że świątynia może być jednocześnie zamkniętą przestrzenią sakralna, ale otwartą na niebo i na ziemię.
Ostatnie dni mojego urzędowania w parafii są symboliczne. Takimi są niestety pogrzeby śp. Franciszka Kawałkowskiego, wieloletniego sołtysa wsi Wolica; Marii Leśnikowskiej-Pietrasik, znanej dziennikarki, córki Żołnierza Wyklętego, por. Tadeusza Leśnikowskiego, a także Karolka Dzierżanowskiego. Dołączył on do aniołów, których widuję w obłokach sprawując Mszę Św. – Tomka Borkowskiego, Julka Wróbla, Stasia Bolewskiego i Michałka Gładysza.
Bardzo starałem się kształtować parafię w duchu jej patrona, bł. Edmunda Bojanowskiego.
Po pierwsze – fundamentem są świeccy (np. Zespół Budowlany z Andrzejem Czyżewskim i Rafałem Szczepańskim – projektantem; Zespół Założycielski projektu oświatowego z Marią Łubowicz, Moniką Suchowierską i ks. Jarosławem Piłatem oraz grupy duszpasterskie, jak Szafarze Nadzwyczajni Komunii św., Rycerze Kolumba, Ruch Rodzin Nazaretańskich czy Koła Żywego Różańca, z p. Mirką i Marią na czele. Wybaczcie, że jeszcze tylko trzy niezawodne nazwiska: Leszek Goreń, Wojtek Rola, Jurek Żochowski. Nie zapomnę rektorów Tomasza Boreckiego i Alojzego Szymańskiego, kanclerza Wojciecha Skarżyńskiego i prof. Zdzisławowa Gajewskiego z SGGW, gdy powstanie naszej szkoły specjalnej wisiało na włosku – i nie tylko wtedy…
Po drugie – parafia zrodziła się w ostatnim etapie pontyfikatu Jana Pawła II, fazie miłosierdzia. Tak też odczytuję charyzmat jej Patrona. Był dla mnie „Praktykiem Miłosierdzia”. Stąd wiele działań: od wigilii dla bezdomnych po szeroką pomoc dla ogarniętej wojną Ukrainy, po dumę z jej ekumenicznego owocu – parafii Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej Patriarchatu Kijowskiego, która tu ma siedzibę. Wielkie dzięki dla kard. Kazimierza Nycza i abpa Adriana Galbasa, którzy swoimi dekretami to umożliwili.
Niech zatem miłosierdzie i solidarność na wzgórzu Ostaniec przypomina, że Polska jest ziemią, która na przełomie II i III tysiąclecia te idee wniosła do najszlachetniejszego dorobku duchowego ludzkości w XX w. Proszę, bądźcie tej wizji wierni! Wy, moi następcy. I wy, mieszkańcy parafii, położonej między: wielkimi dzielnicami Warszawy; naturą i kulturą; historią i nowoczesnością; wsią i miastem; betonem i zielenią; Rowem Wolickim a ulicami Jana Rosoła (socjalisty i uczestnika powstania styczniowego), Bronisława Pietraszewicza „Lota” (członka Szarych Szeregów) i Jana (od 2017) Ciszewskiego (legendarnego komentatora sportowego). I na koniec – wątek piłkarski. Luka Modrić, który w tym roku opuszcza Real Madryt mówi: Wolałbym, żeby ten moment nigdy nie nadszedł. Za mną długa, ale cudowna podróż. Bardzo lubię zdanie: „Nie płacz, że to się skończyło, tylko ciesz się, że to się wydarzyło”.
Cóż. Będzie pewnie słychać różne opinie, zdania, krytyki, oceny… To zwyczajne… Niech… Ale nikt mi nie zabierze miłości, którą tu zostawiam i którą stąd zabieram. Miłości Boga i ludzi. Miłości do Boga i do ludzi! Miłości, która kazała pewnej nastolatce napisać wiersz – Julia Cieślik „Podróżnik”.

 

* Na stronie Narodowego Centrum Kultury – jest taka definicja:
HOSTIA – z łaciny, spokrewniona z: hostis – najpierw oznaczającym ogólnie „ktoś obcy”. Obcych odwiedzających nasz dom powinniśmy nakarmić – powinność znana starożytnym. Najznamienitszymi, ale i najgroźniejszymi obcymi, odwiedzającymi Rzymian starożytnych, byli, budzący lęk, bogowie. Należało ich przebłagać, obłaskawić, udobruchać, czego najlepszym sposobem, było godne ich nakarmienie. Dlatego HOSTIA w łacinie oznaczało najpierw „zwierzę ofiarne” (ofiara składana bogom). Od niego powstały kolejne: ogólne „ofiara”, równolegle „ofiara duchowa” i „ofiara z samego siebie”. Stąd pochodzi chrześcijańska HOSTIA jako Najświętszy Sakrament.